Biegaliśmy po tych samych uliczkach naszego miasteczka, najlepsze na świecie cukierki kupowaliśmy u pani Kalinkowej - Jego sąsiadki (Maciej Kozłowski)

  

 

Zmarł nasz aktor. Pochodził z Kargowej

- Dla nas Maciej Kozłowski był przede wszystkim pierwszym honorowym obywatelem Kargowej. Na pewno zasłużył na to! Jego portret wisi w sali rady miejskiej w ratuszu i oczywiście tam pozostanie - zapewnia wiceburmistrz Kargowej Jerzy Fabiś. - Przy każdej okazji, występując np. w telewizji, wspominał swoje miasto rodzinne. Mieliśmy dzięki temu, rzec można, darmową promocję. W Gazecie Lubuskiej wspomnienie o zmarłym kilka dni temu aktorze.

   «Dla milionów telewidzów - Jaroszy w "M jak miłość". Dla kargowian -  "chłopak stąd", który dzieciakom z rodzinnej miejscowości nawet przelot prezydenckim tupolewem załatwił.

 

   Maciej Kozłowski [na zdjęciu] zmarł w warszawskim szpitalu w nocy z poniedziałku na wtorek. Miał 52 lata. Od kilku lat chorował na zapalenie wątroby typu C.

   W Kargowej się urodził i tu mieszkał do 12. roku życia. - Sześć lat chodziliśmy do klasy. Siedziałam z nim w jednej ławce. Bawiliśmy się w chowanego na górce tzw. Patalajce - mówi kargowianka Barbara Pajcz. - Zawsze sympatyczny, otwarty, wesoły, koleżeński... To się ujawniło po latach, gdy pomagał organizować wycieczki naszej podstawówki do Warszawy. Były niesamowite, bo któż inny wpadłby na pomysł przewiezienia dzieciaków samolotem prezydenckim?!

 

   - Dla nas ta śmierć aktora i kargowianina to potrójna tragedia, bo raz: w czasie tegorocznej wycieczki szkolnej dzięki panu Maciejowi mieliśmy się spotkać z panią Marią Kaczyńską, a dwa: kiedyś przecież dzieci leciały tym tragicznym "Tupolewem" nad Warszawą... W 2003 r. załatwił dla niedowidzącego chłopca specjalny komputer, który wówczas był wręcz cudem techniki - opowiada dyrektor SP w Kargowej Dariusz Wróblewski. - To był wspaniały człowiek. Nasi uczniowie na pewno Go nie zapomną. W czasie tych naszych szkolnych wycieczek do Warszawy, a było ich chyba ponad 10, wchodziliśmy z Nim tam, gdzie zwykle ludzie nie mają dostępu. Trudno tak na gorąco wyliczyć dobro, które pan Maciej zostawił w Kargowej... Brak słów. Wielka szkoda!

 

   - Dla nas pan Maciej był przede wszystkim pierwszym honorowym obywatelem Kargowej. Na pewno zasłużył na to! Jego portret wisi w sali rady miejskiej w ratuszu i oczywiście tam pozostanie - zapewnia wiceburmistrz Kargowej Jerzy Fabiś. - Przy każdej okazji, występując np. w telewizji, wspominał swoje miasto rodzinne. Mieliśmy dzięki temu, rzec można, darmową promocję. Pamiętam ostatnie spotkanie z Nim w zeszłym roku, podczas jubileuszowego konkursu literackiego im. Paukszty. Pan Maciej odczytał jedno z opowiadań pisarza, pojechał też do leśniczówki Linie, żeby wraz z całą delegacją złożyć kwiaty w miejscu pobytu Eugeniusza Paukszty.

 

   Twardziel o złotym sercu

 

   Macieja Kozłowskiego poznałem w 1994 r. (późno jak na ziomków z jednej miejscowości...). W zielonogórskim kinie Newa pokazywał "Pożegnanie z Marią", gdzie jako milczący woźnica, wywożący pod plandeką Żydów z getta, stworzył tę jedną z wielu swoich wielkich ról drugiego planu. Bo do każdego zadania zapalał się bardzo. "Rzeźbił" postać, wzbogacał, wkładał kwestie w usta. A potem przekonywał reżysera. Tak było z esesmanem w "Liście Schindlera" Spielberga. Z Krzywonosem w "Ogniem i mieczem" Hoffmana. Z Falvickiem w "Wiedźminie"... Ale kiedy ten film okazał się niewypałem, rozczarowany Maciej nazywał rzecz po imieniu. Publicznie. Podczas dyskusji na Lubuskim Lecie Filmowym. Łagów odwiedzał równie chętnie jak naszą Kargowę. Choć bywało, że musiał tu przemówić do rozumu podchmielonym "karkom", którzy kojarzyli Go wyłącznie z wcieleń gangstera w "Psach" czy "Mieście prywatnym". Z szufladą ekranowego "twardziela" walczył do końca. W życiu nie musiał. O czym wie każdy, kto miał szczęście poznać Go prywatnie.

 

   ***

   Maciej Kozłowski skończył wydział aktorski łódzkiej Filmówki w 1984 r. Grał w serialachm m.in. "Królowa Bona", "Przyłbice i kaptury", "Pogranicze w ogniu", "Oficerowie", "Trzeci oficer", "M jak miłość", "39 i pół", "Odwróceni". Ważne role stworzył w "Pożegnaniu z Marią", "Krollu", "Psach", "Mieście prywatnym", "Ogniem i mieczem", "Generał Nil"... Od 1998 r. był związany z Teatrem Narodowym.

 

   Równie chętnie jako do Kargowej, zaglądał Maciej Kozłowski do Łagowa, na Lubuskie Lato Filmowe. - Przyjaźniliśmy się od lat - mówi Andrzej Kawala, dyrektor LLF-u. - W tym roku przypomnimy filmy z Jego najciekawszymi rolami.

   Dla milionów telewidzów Maciej Kozłowski będzie już na zawsze Jaroszym w serialu "M jak miłość". Ostatnio Jaroszy "zmartwychwstał". Okazało się, że nie zginął zastrzelony, ale sfingował własną śmierć, bo został świadkiem koronnym. Pojawi się znów 24 maja w 749 odcinku...»

PS. Na zdjęciach można zobaczyć dom, w którym mieszkał Maciej - to dom, na którym znajduje się obecnie Biuro Rachunkowe. Obok dom i sklep pani Kalinkowej - ten z prawej pomalowany na zielono.


A OTO CO O MACIEJU NAPISAŁ DZIENNIK "FAKT" (nr 109):

   Od kilku lat zmagał się z ciężką chorobą. Ale nie poddawał się. Mówił, że wszystko, co najlepsze, jest jeszcze przed nim. Maciej Kozłowski (+53l.) od kilku tygodni czekał w jednym z warszawskich szpitali na przeszczep wątroby. Niestety, wycieńczony chorobą organizm nie wytrzymał walki z czasem. 11 maja nad ranem ten wspaniały aktor zmarł.

   - Maciek byt bardzo ciepłym, bardzo prawym człowiekiem. Będzie go brakowało. Takich aktorów jest coraz mniej. Był zawodowcem, ale pełnym pokory. Swoją pracę starał się wykonywać jak najlepiej - tak wspomina kolegę Bogusław Linda (58l.).

   Kozłowski zagrał kilkadziesiąt znanych ról filmowych i teatralnych. Zadebiutował w „Królowej Bonie" u boku Aleksandry Śląskiej (+64 L). Zdolny i charakterystyczny aktor został szybko zauważony w branży. Jednak dopiero rola w „Krollu" przysporzyła mu rzeszę wiernych fanów, a jego słynna kwestia: „Idziesz, Czesiu? No to chodź!", stała się popularnym powiedzonkiem w całej Polsce.

   Mimo poczucia humoru i serdeczności, które go charakteryzowały, Maciej Kozłowski grał głównie czarne charaktery. Tak było między innymi w „Psach", „Świadku koronnym" czy nawet w serialu „M jak miłość".

   „Dlaczego obsadzają mnie w rolach czarnych charakterów? To sfera ułomnej wyobraźni reżyserów" - powiedział w jednym z wywiadów. Wśród przyjaciół śmiał się, że to jego uroda bądź właśnie jej brak sprawiały, że najczęściej grywa zimnych drani. Sam jednak starał się żyć zgodnie z zasadą „lojalność ponad wszystko oprócz honoru".

   Choć nigdy nie udało mu się zagrać głównej roli, wszystkie postaci, w jakie się wcielił, przykuwały uwagę widzów. Rola Krzywonosa - kozackiego pułkownika w „Ogniem i mieczem" Jerzego Hoffmana dała mu również ogromne uznanie krytyków filmowych.

   Poza filmem i teatrem Maciej Kozłowski pasjonował się też piłką nożną. Grał na pozycji obrońcy w Reprezentacji Artystów Polskich, często komentował ważne mecze piłkarskie.

   Gdy kilka lat temu dowiedział się, że ma zapalenie wątroby typu C, przyjął to z pokorą. „Nie dyskutuję z wyrokami" - powiedział wtedy. „Warto pamiętać, że w chwili poczęcia dostajemy nowe życie i nową śmierć. Należy żyć tak, jakby każdy dzień był ostatnim. Mam jeszcze trochę do zrobienia. Trzeba żyć i dawać świadectwo" - mówił. Choć ostatnio był bardzo osłabiony, wciąż pracował i nie miał zamiaru wycofać się z zawodu.

   - To dla mnie bardzo smutna wiadomość - powiedziała nam Ilona Łepkowska (56 l.). -Widziałam go zaledwie miesiąc temu. Źle wyglądał, ale nie poddawał się i ciągle walczył. To był wybitny aktor, choć moim zdaniem niewykorzystany. Nigdy nie zagrał żadnej głównej roli, a jego talent w pełni na to zasługiwał. Gdy obejrzałam Maćka w filmie „Generał Nil", byłam bardzo poruszona. To był zaledwie epizod, ale odegrany mistrzowsko i przejmująco. Patrząc na tę rolę, nie mogłam powstrzymać łez - dodaje scenarzystka.

   Pod koniec kwietnia artysta trafił do jednego z warszawskich szpitali. Był przygotowywany do przeszczepu wątroby. Wszystko zmierzało w dobrym kierunku, jego stan był stabilny. Lekarze planowali jeszcze tylko jeden zabieg, który miał być wykonany przed transplantacją...

   EL...

 

  • /biblioteka/51-ludzie/3027-ludzie-ycia-nie-da-si-powtorzy-1
  • /biblioteka/51-ludzie/2990-kobiety-jego-zycia-mickiewicz-adam-nie-odmawia-2