Kobiety jego życia (Józef Piłsudski) - część 1: Syberyjska miłość

 

„Poszedłem pewnego razu do nędznej jurty, w której przebywała Cyganka, trudniąca się wróżbiarstwem, zamawianiem i leczeniem. Zachciało się popatrzeć w przyszłość. - Powróż, babo - rzekłem. - Cyganka nie dała się prosić. Coś tam mruczała, skrzeczała, wreszcie ujęła mnie za rękę. Gdy jednak spojrzała na dłoń, twarz jej się wykrzywiła strachem czy też zdziwieniem. Krzyknęła tylko: - Cariom budziesz! - i uciekła".

 


      W książce o życiu prywatnym polityków II Rzeczypospolitej nie może oczywiście zabraknąć miejsca dla jej pierwszego obywatela. I chociaż Józef Piłsudski nie poszukiwał specjalnie przyjemności życia, to jednak w jego intymnej biografii można odnaleźć dramatyczne wydarzenia. Problemy uczuciowe przeżywał marszałek niemal do końca życia, a jeden z jego ostatnich związków zakończył się gwałtowną śmiercią partnerki (samobójstwo?, morderstwo?).

      W życiu prywatnym Komendanta znalazło się miejsce dla kilku kobiet. Dwie z nich poślubił, obie panie doznały również goryczy odrzucenia.  Niemal w każdym związku uczuciowym Piłsudskiego można odnaleźć te same, powtarzające się etapy: pierwszą fascynację, pogłębienie więzi uczuciowej i intelektualnej  (marszałek był człowiekiem wyjątkowo zamkniętym w sobie), aż wreszcie postępującą obojętność.   

      Niemal zawsze przyczyną kryzysu był związek z kolejną kobietą i kolejne zaangażowanie uczuciowe. Nie zanotowano natomiast przypadku, aby to Komendant został porzucony przez partnerkę.

Józef Piłsudski w 1887 r.

      W 1887 roku dwudziestoletni Józef Piłsudski wziął udział w nieudanym spisku na życie cara Aleksandra III. Został skazany na pięć lat osiedlenia się na Syberii (stosunkowo łagodny wyrok w stosunku do oskarżenia), co raczej potwierdza opinię o jego przypadkowym udziale w sprzysiężeniu. Bronisław Piłsudski (starszy brat przyszłego marszałka) został skazany na 15 lat katorgi, a głównych uczestników spisku stracono (wśród nich był Aleksander Uljanow - starszy brat Lenina). Józef Piłsudski odbywał karę w Kiereńsku nad Leną, gdzie przeżył swoją pierwszą miłość. Młody zesłaniec często bywał w domu polskich zesłańców, socjalistów - małżeństwa Landych - tam też poznał młodszą siostrę pani domu, starszą od niego o sześć lat Leonardę Lewandowską.

     

Leonarda Lewandowska

Młodzi przypadli sobie do gustu i niebawem zamieszkali razem. Dla Ziuka było to wyjątkowo wygodne rozwiązanie. Miał u swojego boku ukochaną kobietę, mógł bez przeszkód cieszyć się jej obecnością, a przy okazji znikneły całkiem prozaiczne problemy. Piłsudski bowiem, wychowany w zamożnym szlacheckim domu, był wyjątkowo niezaradny w zwykłych, codziennych sprawach. Do rangi poważnych kłopotów urastały: sprzątanie pokoju, pranie bielizny, przygotowywanie posiłków. Przyszły komendant lubił i potrafił jedynie parzyć herbatę, ale przecież nie można żyć wyłącznie herbatą.

      Sielanka trwała rok - wiosną 1890 roku Leonarda zakończyła odbywanie kary i wraz z siostrą i szwagrem przeniosła się do Irkucka. Załamany Ziuk wystosował prośbę o przeniesienie do Tunki (ze względu na stan zdrowia) położonej 200 kilometrów od miasta. Uzyskał zgodę, dzięki czemu jeszcze przez kilka tygodni mógł cieszyć się obecnością Leosi. Jednak pod koniec lipca 1890 roku panna Lewandowska ostatecznie wyjechała do kraju, a Piłsudski pozostał w Tunce. Przed wyjazdem zakochani przysięgli sobie dozgonną miłość - połączyć się mięli po powrocie Ziuka z zesłania. Zapewne żadne z nich wówczas nie przypuszczało, że więcej już nigdy się nie spotkają.

      Wyjazd Leonardy pogłębił frustracje Piłsudskiego. Obawiał się o własne zdrowie (przez całe życie bał się gruźlicy), a dodatkowo w Tunce nie mógł znaleźć pracy. Ostatecznie zaczął udzielać lekcji dzieciom zaprzyjaźnionego doktora Michalewicza, czego zresztą serdecznie nie znosił. Dlatego odetchnął z ulgą, kiedy przywrócono mu zasiłek i to z wyrównaniem za pięć miesięcy wstecz. Pozwoliło mu to spłacić długi, które już zdążył zaciągnąć.

      Okres po wyjeździe Leonardy był chyba najgorszy w dotychczasowym życiu Ziuka. Zniechęcony do życia, zajmował się wyłącznie grą w szachy i karty i błąkał się po znajomych domach. To zadziwiające, ale ten człowiek, który przez całe życie czytał dużo i szybko, na zesłaniu nie przejawiał niemal żadnych zainteresowań intelektualnych. A Tunka była przecież dobrze zaopatrzona w prasę i książki. W jednym z listów do Leonardy napisał, że mu „wstyd się zrobiło takiego spędzania czasu". Ale nic nie mógł poradzić na to, że „ciągną go na karty, tam nazajutrz polowanie, tam wprost zajdziesz do kogoś i zasiedzisz się do późna i tak dalej". Po prostu żył z dnia na dzień.

      Po latach opowiedział jednak swojemu adiutantowi o pewnym wydarzeniu, które zaszło w tym czasie. Opowieść brzmi nieprawdopodobnie, ale Piłsudski, szczególnie u schyłku życia, nie był człowiekiem skłonnym do konfabulacji na swój temat:

„Poszedłem pewnego razu do nędznej jurty, w której przebywała Cyganka, trudniąca się wróżbiarstwem, zamawianiem i leczeniem. Zachciało się popatrzeć w przyszłość. - Powróż, babo - rzekłem. - Cyganka nie dała się prosić. Coś tam mruczała, skrzeczała, wreszcie ujęła mnie za rękę. Gdy jednak spojrzała na dłoń, twarz jej się wykrzywiła strachem czy też zdziwieniem. Krzyknęła tylko: - Cariom budziesz! - i uciekła".

      Młodość miała jednak swoje prawa. Chociaż Piłsudski darzył Leonardę uczuciem i regularnie pisywali do siebie, to miłości nie można    podsycać wyłącznie   listami. A w Tunce przebywały  dwie   młode zesłanki, na których Piłsudski zrobił duże wrażenie. Bez skrupułów donosił narzeczonej, że panna Gubarewa jest na dobrej drodze do zakochania się w nim i gdyby się postarał, to bez problemu zawróciłby jej w głowie:

"[...] rodzice mnie o tyle dobrze wychowali, że mogę w ciągu kilku godzin prawić babom komplementy, ot i przydała się podobna nauka do czegokolwiek. A kobiety, ach mój Boże, jakie one czułe są na komplementy! Serio, Ty się nie gniewaj na mnie za podobną sentencję, wszak są wyjątki i Ty, ma się rozumieć, do nich należysz, ale w ogóle, w ogóle komplement zawsze był miłym kobiecie".

      Kiedy Leonarda zarzuciła mu zbyt duże zainteresowanie Gubarewą odpisał spokojnie:

      „Po pierwsze, zwycięstwo byłoby zbyt łatwym, po drugie, natura i charakter u niej zbyt prosty, by przedstawiało to nawet pewien interes psychologiczny, po trzecie, po trzecie Mileńka, ja zbyt kocham swoją Olesię, bym się miał zajmować bałamuceniem facetek, jeżeli kogo i zbałamucę, to wierz mi, bez żadnej chęci osobliwej z mojej strony".

      Niebawem w listach Piłsudskiego pojawiły się wzmianki o Lidii Łojko. Informował, że „facetka miła, a oprócz tego przyzwyczajony jestem czuć kogokolwiek bliskiego koło siebie". Z dumą donosił ukochanej, że nie może teraz „dostać lekkiego kataru, by nie otrzymać srogiej wymówki". Na pewno nie mogło to uspokoić Leonardy, pesymistki z natury, zamartwiającej się nawet drobnymi sprawami. A Piłsudski pisał coraz rzadziej. Dotychczas regularnie wysyłał jeden list tygodniowo (tak odbierano z Tunki pocztę), teraz zdarzało mu się nie pisać przez dwa tygodnie. A w syberyjskim osiedlu nie mógł być tak zajęty, aby nie znaleźć na to czasu!

      W kwietniu 1891 roku zobowiązał się wobec Leonardy, że „jeżeli się kiedy przekonam, że rzeczywiście nie czuję do Ciebie nic z tego, co było dawniej i jest teraz, nie będę oszukiwał, lecz powiem wprost o tem, pomimo że zawsze jest nadzwyczaj ciężko i nieprzyjemnie".

      Słowa dotrzymał. Cztery miesiące później napisał list pożegnalny, stwierdzając, że nie jest jej godny i życzy jej szczęścia. Naciskany, ostatecznie przyznał się do winy:

      „Chcesz wiedzieć, co mnie skłoniło do napisania ostatniego listu do Ciebie. Miła Leosiu! Detalicznie opisać Ci tego nie mogę. Osobiście mógłbym Ci to powiedzieć. Lecz zrozumiej, że listownie nie mogę Ci mówić o rzeczach, gdzie zamieszaną jest tajemnica trzeciej osoby. W ogóle zaś oto, co zaszło. Ja, kochając Ciebie, oddałem się drugiej osobie. Ja piszę, kochając Ciebie, gdyż pomimo że starałem się wmówić w siebie, że tak nie jest, miłość moja ku Tobie, Droga Leosiu, była silniejsza, jak to się ostatecznie okazało. Zrozumiesz więc łatwo, że postąpiłem bardzo nieładnie. Stosunek ten był bardzo krótkim, gdyż z powodu istnienia we mnie innego uczucia stosunek ten i dla mnie, i dla niej był zbyt męczącym. Skończyło się na tym, żeśmy się rozeszli, ona z goryczą na mnie, ja jeszcze z jedną plamą w mym życiu".

      Dobrze, że chociaż zaoszczędził sobie „detalicznych opisów". W szczerości Piłsudskiego było coś z okrucieństwa - bezceremonialnie nazywał sprawy po imieniu. Czy można jednak potępiać Ziuka za brak wierności? Samotność na Syberii musiała mu mocno doskwierać, a przyszły marszałek nie miał pewności, czy zostanie zwolniony po odbyciu kary (władze carskie często przedłużały zesłańcom pobyt decyzjami administracyjnymi). Jednak podobno nowy związek w ogóle go nie zadowalał. Ale czy Piłsudski był jedynym mężczyzną, który po zdradzie partnerki uznał, że kolejny romans jest wyłącznie marną kopią poprzedniego? Oficjalnie przyznał się do związku z inną kobietą, ale uznał, że nie było to udane przedsięwzięcie. Przyczyną niepowodzeń miało być uczucie do panny Lewandowskiej.

      Nie wiemy, kim była partnerka Piłsudskiego w Tunce. Leokadia Łojko, panna Gubarewa, a może w ogóle ktoś inny?

      Nowy romans, chociaż podobno nieudany, uświadomił przyszłemu marszałkowi, że już nic nie łączy go z Leonardą. Od tej chwili zmienił się charakter ich korespondencji - Ziuk pisał znacznie rzadziej i bardziej oficjalnie. Chociaż narzeczona wybaczyła mu zdradę (z czego wydawał się zresztą niezadowolony), to związek ten nie miał przed sobą przyszłości. Niebawem korespondencja ustała zupełnie - decyzję o wprowadzeniu cenzury listów Piłsudski uznał za wystarczający powód do zerwania kontaktu.

      Był to jednak wyłącznie pretekst, przecież listy zesłańców zawsze mogły być kontrolowane przez carskich urzędników, ale pretekst wygodny do zerwania korespondencji. Postępował w sposób wyrachowany, ale nie można mu zarzucić braku konsekwencji. Kiedy uczucie wygasło, nie był zainteresowany utrzymywaniem fikcji. Może nie było to specjalnie eleganckie, ale nie okłamywał i nie wzbudzał fałszywych nadziei.

      Po raz ostatni napisał do Leosi z Ciechocinka, już po powrocie do kraju. List był suchy i oficjalny, więcej już się nie spotkali. Leokadia Lewandowska nigdy nie wyszła za mąż i kilka lat później popełniła samobójstwo. Podobno targnęła się na swoje życie, gdy dowiedziała się o ślubie Piłsudskiego. (cdn.)


      SŁAWOMIR KOPER

Sławomir Koper, „Życie prywatne elit Drugiej Rzeczypospolitej". Wydawnictwo BELLONA, Oficyna Wydawnicza RYTM, Warszawa
2009.

  • /biblioteka/51-ludzie/2870-kobiety-jego-ycia-jozef-pisudski-cz-ii-rywalizacja-z-dmowskim-i-pierwsze-maestwo
  • /biblioteka/51-ludzie/2853-kobiety-jego-zycia-jerzy-kawalerowicz